Wczoraj byłem u fryzjera, zawsze się strzygłem u pań, ale wczoraj wiedziony niecierpliwością na kolejki poszedłem do faceta.
Duży osiłek, z dużymi rękami, muskułami i rozstępami jak to u kulturystów, lecz o dobrotliwym głosie, ostrzygł mnie przyzwoicie, za przyzwoitą cenę: 13 zł, ale… kiedy łapał mnie za głowę, to zarazem łapał mnie pewien strach: czy mi tej głowy nie zmiażdży, czułem się jak by mi dżudoka zakładał „uchwyt”…
W przekrzywianiu głowy był mało delikatny i trochę niezdarny, więc patrzyłem tylko kiedy mnie zatnie…
Na szczęście wszystko zakończyło się dobrze, ale dyskomfort pozostał i… następnym razem idę do kobiety – jest dużo delikatniejsza (nie ma tyle siły) i ma dużo gracji w swoich ruchach.
Strasznie nieswojo się czułem kiedy „tańczył” wokół mnie osiłek, łamiący zapewne jedną ręką podkowy…